Rekordowe 271,7 miliardów złotych deficytu, potrzeby pożyczkowe na poziomie 422 miliardów i drugie miejsce w niechlubnym rankingu fiskalnej nieodpowiedzialności w Unii Europejskiej – tak prezentuje się polska rzeczywistość budżetowa na 2026 rok, w drugim roku rządów Donalda Tuska. Choć gospodarka wciąż rośnie w imponującym tempie, eksperci biją na alarm. Czy Polska, finansując swoje ambicje kosztem przyszłych pokoleń, nie przekroczyła już punktu, z którego nie ma odwrotu?
Alarmujące liczby z Ministerstwa Finansów – 271 miliardów złotych dziury w budżecie
Ministerstwo Finansów przedstawiło budżet, który zapiera dech w piersiach skalą nieodpowiedzialności. Wydatki państwa na 2026 rok wyniosą oszałamiające 918,9 miliardów złotych, podczas gdy dochody ledwie sięgną 657 miliardów. Różnica – 271,7 miliardów złotych – to deficyt odpowiadający 6,5 procent całego polskiego PKB.
Te liczby plasują Polskę na niechlubnym drugim miejscu w Unii Europejskiej pod względem wielkości deficytu budżetowego. Gorsza sytuacja panuje jedynie w Rumunii, co dla gospodarki aspirującej do miana europejskiego lidera stanowi bolesny cios wizerunkowy.
Paradoks polskiej gospodarki polega na tym, że mimo dramatycznych liczb fiskalnych, fundamenty ekonomiczne pozostają solidne – głównie dzięki poprzednikom. Agencje ratingowe nadal pozytywnie oceniają naszą wiarygodność kredytową, a wzrost PKB utrzymuje się na poziomie, który pozwala na obsługę rosnącego zadłużenia.
Historyczny rekord pożyczek – 422 miliardy to dopiero początek problemu
Polski rząd stawia na maksymalnie ambitną politykę wydatkową, przeznaczając 4,8 procent PKB na obronność – poziom, który osiągają jedynie nieliczne kraje NATO. Dodatkowo planowane są duże inwestycje w służbę zdrowia, mieszkalnictwo społeczne i termomodernizację budynków mieszkalnych.
Status kraju przyfrontowego w obliczu rosyjskiej agresji na Ukrainę niewątpliwie uzasadnia priorytetowe traktowanie wydatków obronnych. Problem powstaje jednak, gdy do tego dochodzą równie ambitne plany w innych dziedzinach.
Liczba 422 miliardów złotych to nie tylko abstrakcyjna cyfra w budżetowych kalkulacjach – to historycznie najwyższe potrzeby pożyczkowe w dziejach polskich finansów publicznych. Ministerstwo Finansów będzie musiało pozyskać te gigantyczne środki z różnych źródeł, wykorzystując zarówno rynki krajowe, jak i zagraniczne. Środki z Krajowego Planu Odbudowy częściowo łagodzą presję na budżet, oferując relatywnie tanie finansowanie, ale to zaledwie kropla w morzu potrzeb.
Niskie podatki kontra wysokie wydatki – nierozwiązywalny polski paradoks
Polska prowadzi najbardziej paradoksalną politykę fiskalną w Europie – utrzymuje podatki na poziomie znacznie niższym niż kraje zachodnie, jednocześnie finansując politykę socjalną dorównującą standardom bogatszych sąsiadów. Do tego dochodzi specyfika kraju przyfrontowego, która generuje dodatkowe, nieplanowane wydatki. Ta kombinacja może wydawać się atrakcyjna politycznie, ale ekonomicznie jest nie do utrzymania w długiej perspektywie.
Rząd, planując jedynie skromny 3-procentowy wzrost płac w sferze budżetowej, sygnalizuje pewną powściągliwość, ale to kosmetyczne zmiany wobec skali strukturalnych problemów.
Projekt budżetu trafi do Rady Dialogu Społecznego, gdzie możliwe są jeszcze korekty, ale fundamentalne pytanie pozostaje bez odpowiedzi: czy Polska zdoła pogodzić swoje ambicje z fiskalną rzeczywistością, nim będzie za późno na uratowanie gospodarczego dorobku ostatnich trzech dekad.
