Na stadionie w Tychach odbyło się spotkanie, które przejdzie do historii obu klubów. GKS Tychy po raz pierwszy mierzył się bowiem z Wieczystą Kraków, a stawka tego pojedynku była ogromna. Krakowski zespół walczy o najwyższą lokatę w Betclic 1. Lidze i awans do Ekstraklasy, podczas gdy gospodarze desperacko potrzebowali punktów, by przerwać złą passę i odsunąć się od strefy spadkowej. Kibice nie zawiedli się na widowisku: sześć bramek, niesamowite akcje indywidualne i remis wyrwany w ostatnich sekundach doliczonego czasu gry.
Keiblinger otwiera show, Semedo odpowiada błyskawicznie
Gospodarze rozpoczęli mecz z pełną determinacją, nie pozwalając gościom na swobodne rozegranie piłki. GKS Tychy objęło prowadzenie po cierpliwie zbudowanej akcji, która pokazała, że tyszanie potrafią kontrolować tempo gry nawet w nerwowych momentach. Kluczowe podanie w pole karne posłał Damian Kądzior, a piłkę do siatki z zimną krwią skierował Julian Keiblinger, dając swojemu zespołowi prowadzenie 1:0 w 26. minucie.
Radość gospodarzy trwała jednak zaledwie kilkanaście minut. Wieczysta Kraków odpowiedziała błyskawicznym ciosem już w 39. minucie, wykorzystując moment dekoncentracji w defensywie GKS-u. Lisandro Semedo, który do tego momentu był mało widoczny na boisku, udowodnił swoją skuteczność precyzyjnym strzałem, doprowadzając do wyrównania na 1:1. Goście pokazali, że nie przyjechali do Tychów tylko po to, by obserwować grę rywali.
Dankowski popisuje się cudowną techniką przed przerwą
Tuż przed zejściem do szatni, w 42. minucie, na boisku w Tychach kibice zobaczyli akcję, która może pretendować do miana gola sezonu w całej Betclic 1. Lidze. Po faulu przed polem karnym do piłki przy rzucie wolnym podszedł Kamil Dankowski. Zawodnik Wieczystej Kraków wykonał kapitalne, wręcz fantastyczne uderzenie, które nie dało najmniejszych szans bramkarzowi gospodarzy.
Technika wykonania tego strzału zasługuje na szczególną uwagę – piłka przeleciała nad murem obronnym w idealnej trajektorii, lądując w okienku bramki. Dankowski udowodnił, że standardowe fragmenty gry potrafią być równie widowiskowe co akcje z gry. Gol na 1:2 ustalił wynik pierwszej połowy i dał krakowskiej drużynie psychologiczną przewagę przed drugą częścią spotkania.
Sanyang zmienia oblicze meczu zaraz po wejściu z ławki
Trener GKS-u podjął decyzję, która natychmiast odmieniła losy spotkania. Wprowadzony na boisko w drugiej połowie Mamin Sanyang potrzebował zaledwie kilku chwil, by zapisać się na liście strzelców. Rezerwowy zawodnik huknął na 2:2 już w 47. minucie, kończąc świetnie rozegraną akcję i dając swojej drużynie impuls do dalszej ofensywy.
Jego gol zmienił momentum spotkania – gospodarze uwierzyli w możliwość odrobienia strat, a Wieczysta musiała ponownie i mozolnie budować przewagę. Wyrównanie rozbudziło nadzieję kibiców GKS-u, że ich ulubieńcy potrafią walczyć do końca.
Wieczysta odpowiada, Lopes daje prowadzenie w końcówce
Druga połowa obfitowała w sytuacje bramkowe po obu stronach. Stefan Feiertag z Wieczystej trafił w słupek bramki Kacpra Kołotyły w 52. minucie, marnując doskonałą okazję do zdobycia gola. Chwilę później kibice byli świadkami pojedynku godnego najlepszych lig – przepiękny rajd Pawła Łysiaka został zatrzymany równie efektowną paradą bramkarza gospodarzy, który w tym meczu wielokrotnie ratował swój zespół przed stratą kolejnych bramek.
W końcówce spotkania, dokładnie w 90. minucie, Wieczysta Kraków ponownie wyszła na prowadzenie. Akcję wykończył Rafael Lopes, kierując do siatki strzał Carlitosa i dając gościom rezultat 2:3. Krakowska drużyna była na najlepszej drodze do przywiezienia z wyjazdu trzech punktów, które umocniłyby jej pozycję w walce o awans. Lopes i jego koledzy z drużyny zaczęli już wyobrażać sobie zwycięstwo, ale los przygotował jeszcze jeden zwrot akcji.
94. minuta – Sanyang „czaruje”, Wełniak egzekwuje karnego pod presją
Kiedy zegar wskazywał 8. minutę doliczonego czasu gry, a sędzia szykował się do końcowego gwizdka, w polu karnym Wieczystej „poczarował” Mamin Sanyang. Zawodnik GKS-u, znany ze swojej umiejętności do efektownego dryblingu, został sfaulowany przez obrońcę gości. Arbiter spotkania Damian Kos po wideoweryfikacji VAR nie miał wątpliwości i wskazał na jedenasty metr, dając gospodarzom ostatnią szansę na uratowanie punktu.
Do rzutu karnego podszedł Kacper Wełniak, który musiał zmierzyć się z ogromną presją. Cały stadion wstrzymał oddech – jeden strzał mógł przynieść cenny punkt lub skazać GKS na bolesną porażkę w historycznym meczu. Napastnik tyskiego zespołu wytrzymał napięcie i pewnym uderzeniem pokonał Antoniego Mikułkę, ustalając ostateczny wynik spotkania na 3:3. Gol w ostatniej akcji meczu był ukoronowaniem niezwykle emocjonującego widowiska, które na długo pozostanie w pamięci wszystkich 3148 kibiców obecnych na stadionie.
GKS Tychy – Wieczysta Kraków 3:3 (1:2)
Bramki: Julian Keiblinger 26, Mamin Sanyang 47, Kacper Wełniak 90+8 – Lisandro Semedo 39, Kamil Dankowski 42, Rafa Lopes 90.
GKS Tychy: 31. Kacper Kołotyło – 18. Oliver Stefansson, 4. Kasjan Lipkowski, 21. Krzysztof Machowski – 11. Marcel Błachewicz, 28. Marcel Kalemba, 15. Jakub Bieroński (82, 8. Marcin Szpakowski), 37. Julian Keiblinger (90+1, 19. Maksymilian Stangret) – 22. Tobiasz Kubik (46, 7. Mamin Sanyang), 9. Daniel Rumin (75, 90. Kacper Wełniak), 92. Damian Kądzior (82, 10. Rafał Makowski).
Wieczysta Kraków: 1. Antoni Mikułko – 33. Kamil Pestka, 89. Daniel Mikołajewski, 44. Dawid Szymonowicz, 17. Kamil Dankowski (86, 5. Karol Fila) – 3. Jacek Góralski, 12. Lucas Piazon, 23. Miki Villar (46, 20. Chuma), 70. Petar Pusić (46, 29. Paweł Łysiak), 77. Lisandro Semedo (70, 27. Carlitos) – 18. Stefan Feiertag (70, 21. Rafa Lopes).
Żółte kartki: Marcel Błachewicz, Mamin Sanyang – Petar Pusić, Stefan Feiertag, Kamil Dankowski, Paweł Łysiak.
Sędziował: Damian Kos (Wejherowo).
Frekwencja: 3148 widzów.
